środa, 25 listopada 2015

"Czapki też mogą być pasją" -SoFi dla dzieci

"Czapki też mogą być pasją" -SoFi dla dzieci
Witajcie Kochani!!!
Dziś chciałabym Was zaprosić na recenzję zimowego zestawu jaki otrzymałam w ramach współpracy z firmą SoFi.
Zestaw składa się z czapki oraz komina, wykonany jest z dwóch warstw elastycznej dzianiny dresowej, która pozwala skórze oddychać. Oliwka wybrała wzór różowych serc na szarej tkaninie, jednak w sklepie SoFi znajdziecie wiele różnych wzorów do wyboru. 



Czapka zakrywa uszka, nie zsuwa się z nich dlatego idealnie chroni przed wiatrem i mrozem. Komin doskonale dopasowuję się do szyi dziecka, dzięki czemu mamy pewność, że naszemu szkrabowi będzie na pewno ciepło w zimowe dni spędzane na podwórku.



Komplet można prać w pralce, nie traci kolorów, tkanina nie mechaci się, nie kurczy ani nie rozciąga dla mnie to duży atut. Szwy wykonane są z niezwykłą starannością i precyzją, dlatego komplet może służyć jako dwustronny.





Obie z Oliwką jesteśmy bardzo zadowolone z tego zestawu, wizualnie bardzo ładnie się prezentuję, jest funkcjonalny, wykonany z dobrej jakości materiałów, które posiadają certyfikaty, doskonale dopasowuje się do główki i szyi dziecka,a co najważniejsze spełnia swoją role w 100% czyli chroni od wiatru i mrozu. Z czystym sumieniem przyznaje kompletowi notę 10/10



Komplet z firmy SoFi był do wygrania w naszym konkursie urodzinowym, mamy nadzieję, że zwyciężczyni zestawu podziela naszą opinię i jest zadowolona z wygranej.



A czy ktoś Was posiada taki zestaw od firmy SoFi, jak Wam się podobają produkty tej firmy? 
A jeśli są osoby, które właśnie poszukują ochrony przed zimą dla swojego Maluszka to serdecznie zapraszam na stronę SoFi.



Życzymy Wam miłego dnia
i przesyłamy buziaki.
Mama z Oliwcią

wtorek, 24 listopada 2015

Z pamiętnika lampy błyskowej- Joe McNally

Z pamiętnika lampy błyskowej- Joe McNally
Dzień dobry :)
Otrzymałyśmy od Wydawnictwo GALAKTYKA książkę "Z pamiętnika lampy błyskowej" Wielka siła małych fleszy- Joe MCNally.

 "Światło jest jak żywe srebro. Magia. Raz jet tutaj, później tam. Po chwili nie ma go już wcale. Pełne życia, kolorowa i kontrastowa scena sprawia, że chcesz ją sfotografować. Sięgasz ręką do torby, by wybrać odpowiedni obiektyw, spoglądasz ponownie i wszystko minęło. Chmury zniknęły, a to, co zostało, jest szare, bezbarwne, płaskie i matowe. 
Cholera. Może mógłbyś to naprawić, używając flesza. Wiesz, tego małego zasilanego bateriami pudełka z odbłyśnikiem, znajdującego się w twojej torbie fotograficznej, w kieszonce z napisem:>>Otwierać tylko w razie pożaru<<. 
     Istnieje wiele powodów, dla których lampa błyskowa kryje w sobie znacznie więcej tajemnic niż światło, które widzimy. Jej błysk jest krótki jak mrugnięcie okiem, trudny do kontrolowania, nieprzewidywalny, jednego dnia sprawia ci zawód, tylko po to, by następnego rozczarować jeszcze bardziej. 
Eksperymentujesz z nią, przeklinasz każde niewłaściwe jej użycie, zgadujesz, co powinieneś poprawić (nie przeczytałeś przecież instrukcji), wciskasz przyciski, przełączniki, ustawiasz balans bieli, zmieniasz siłę blasku, korygując ekspozycję, i jakimś przypadkiem lampa zaczyna działać- światło rozchodzi się po pokoju, odbija od sufitu, trafia w lustro, wraca, oświetla modela i wszystko wygląda wspaniale". Joe McNelly


W książce pt. „Z pamiętnika lampy błyskowej” autor ukazuje kulisy swojej pracy i otwarcie dzieli się z czytelnikami sposobami na stworzenie cudownego oświetlenia, dzięki któremu powstają wspaniałe zdjęcia. Joe bez autocenzury ukazuje cały proces myślowy – czasami śmieszny, czasami poważny, ale zawsze fascynujący – prowadzący do osiągnięcia pożądanych rezultatów przy pomocy małych lamp błyskowych. Niezależnie od tego, czy na zdjęciu ukazana jest gimnastyczka na Wielkim Murze Chińskim, aligator pływający w mokradłach, czy też wóz strażacki pędzący przez Times Square, Joe potrafi wykorzystać lampy do stworzenia oświetlenia, które ożywia jego fotografie.
Książka podzielona jest na cztery części:

   1.Część pierwsza: Podstawy
...albo: :Nie przejmuj się, dopóki udaje Ci się dokładnie przy prędkości 88 mil na godzinę zaczepić bosakiem o przewód, a piorun uderza w wierzę... wszystko będzie w porządku".

    2.Część druga: Jedno światło!
czyli: " Przywitaj się z moim małym przyjacielem!"

    3.Część trzecia: Dwa lub więcej
czyli: " Czy uważasz się za szczęściarza?"

    4.Część czwarta: Dużo lamp
czyli: " Podróżowanie przez hiperprzestrzeń to nie opylanie upraw, chłopcze! Bez dokładnych obliczeń moglibyśmy przelecieć przez gwiazdę lub wyskoczyć lub wyskoczyć zbyt blisko supernowej, a to dość szybko zakończyłoby twoją wycieczkę, nieprawdaż?" 

Joe McNally jest cieszącym się międzynarodowym uznaniem amerykańskim fotografem i fotoreporterem. Jego najwybitniejszym dziełem jest seria zdjęć portretowych pt. „Faces of Ground Zero – Portraits of the Heroes of September 11th”. 
Robił także zdjęcia do artykułu „The Future of Flying” dla National Geographic. 
Był to pierwszy artykuł, w którym wszystkie zdjęcia wykonane zostały techniką cyfrową.
Jego wielokrotnie nagradzane prace publikowane były w licznych czasopismach.

KLUCZOWĄ ROLĘ W ROBIENIU ZDJĘĆ odgrywa światło. Ponad 30 lat patrzenia na świat przez obiektyw podczas realizacji zleceń dla National Geographic, Time, Life i Sports Illustrated sprawiło, że Joe McNally zna się na tym temacie jak mało kto. Potrafi opowiadać o świetle, nadawać mu pożądany kształt i kolor, kontrolować je oraz sprawiać, aby padało właśnie tam, gdzie jest potrzebne. Najważniejsze jest jednak to, że Joe potrafi tworzyć światło… przy pomocy małych lamp błyskowych.

W dzisiejszych czasach każdy z nas poniekąd musi być po trochu fotografem i  grafikiem.
Chcemy aby nasz zdjęcia były coraz lepsze i coraz większą uwagę przykuwały, jednak nic nie bierze się z niczego. 

Joe McNall, żeby przebić się na rynku poradników fotograficznych, stawia na wrażenie intymności w narracji oraz na przesycenie tekstu żartobliwymi komentarzami.
Całą opowieść prowadzi tak, jakby była ona zapisem z doświadczeń w pracy nad zdjęciami: tekst porządkują tutaj kolejne ujęcia i opowieści o ich powstawaniu - i o rodzeniu się pomysłem na nie. Stąd książka nosi tytuł " Z 
pamiętnika" i wszystkie zapisy w tej książce sprawiają, że mamy rzeczywiste wrażenie czytania pamiętnika, a nie podręcznika.
To nie jest książka z gotowymi receptami ani podręcznik!

Joe McNally doskonale zdaje sobie sprawę, jak wiele można osiągnąć w fotografii, dzięki odpowiedniemu doborowi światła. W tej książce próbuje nakłonić czytelnika, że warto włożyć więcej pracy, aby efekt był zachwycający. 
Najlepszą reklamą i nieodpartym dowodem na to są zamieszczone jego zdjęcia w tej książce. Od niektórych, aż niemożna wprost oderwać wzroku. 

Uwierzcie mi, nawet ku mojemu zaskoczeniu, ta książka wcale nie jest nudna ani standardowa. Napisana jest w taki sposób, że aż chce się ją czytać, a autor wszystkie słowa kieruje wprost do Ciebie, nadodatek w taki sposób, że choć nie jesteś fotografem, jesteś wstanie wszystko zrozumieć, ba a nawet się pośmiać. 
Polecam naprawdę ten pamiętnik do przeczytania, naprawdę warto :)
Justyna.

środa, 18 listopada 2015

PAN MARCHEWKA!!!!

PAN MARCHEWKA!!!!
Witajcie Kochani!!!
Dziś chciałabym Was zaprosić na recenzję maskotki, którą otrzymałam w ramach współpracy od sklepu Amicus. Pluszak to 60 cm marchewka, który został nazwany przez moja córkę Pan Marchewka. Zabawka jest z kolekcji Torva, która była inspiracją do powstania ilustracji do książeczki dla dzieci o tematyce "ogródek warzywny".


Maskotka jest bardzo miękka i miła w dotyku, nie posiada żadnych niebezpiecznych elementów, dlatego przeznaczona jest dla dzieci już 1 roku życia.



Moja córeczka pokochała Pana Marchewkę od pierwszego wejrzenia. Uwielbia się do niego tulić bo jest bardzo mięciutki, spać z nim bez ryzyka zrobienia sobie krzywdy ponadto może służyć jako poduszka, nie ma mowy abyśmy wyszły na spacer bez tej maskotki. Jednym słowem marchewka bardzo przypadła Oliwce do gustu, a muszę przyznać, że u niej czasami ciężko o fascynacje jakąś zabawką.



Pan Marchewka jest bardzo wytrzymały, córka kilka razy podczas zabaw z tatą ciągnęli go w różne strony i szwy nadal trzymają. Maskotkę można prać w pralce w temperaturze 40 stopni C. Po praniu kolor się nie spiera, jest nadal tak samo intensywny, kształty zabawki nie ulegają zmianie nawet po kilku praniach.



Moja ogólna ocena to 10/10. Myślę, że bardzo chętnie zakupimy pozostałe warzywa z tej kolekcji bo dają dziecku mnóstwo zabawy i dodatkowo mogą być pomocne przy zainteresowaniu dziecka tym jak rosną rożne rośliny i jak można dbać o środowisko aby nasze warzywa na ogródku były tak samo radosne i uśmiechnięte jak Pan Marchewka.
Link do maskotki w sklepie Amicus:
http://allegro.pl/torva-pluszak-maskotka-marchewka-60-cm-ikea-i5619285533.html


Kochani a czy wasze dzieciaczki uwielbiają takie maskotki? Mają swoje ulubione? A może ktoś z Was zna lub posiada Pana Marchewkę lub inne warzywko z tej kolekcji? 
Jesteśmy ciekawe czy ktoś z Was podziela naszą miłość do kolekcji Torva.
Buziaki/Kasia

sobota, 14 listopada 2015

ARBONNE- kosmetyki.

ARBONNE- kosmetyki.
Witajcie :)
Dziś mam dla Was recenzję kosmetyków ARBONNE


W Arbonne inspirujemy się darami natury i łączymy je z odkryciami naukowymi oraz prawdziwymi innowacjami. Każdy nasz produkt tworzymy z rozwagą i w oparciu o skuteczne składniki roślinne, aby wspomóc piękno, zdrowie i dobre samopoczucie. Zmieniamy Twoje życie na lepsze - wewnątrz i na zewnątrz."
Dr. Peter Matravers | Dyrektor ds. Naukowych


„Nasze kosmetyki do pielęgnacji skóry powstają w oparciu o starannie dobrane składniki pochodzenia roślinnego, które znane są ze swych dobroczynnych właściwości. Dzięki innowacjom naukowym tworzymy formuły, które nadają skórze zdrowy, młody i piękny wygląd.”

Zasady dotyczące składników
Jawność i uczciwość. To dwie cechy określające integralność naszych produktów. Firma Arbonne nieustannie udoskonala własne zasady dotyczące składników i poddaje je ocenie, tak aby z troską tworzyć nowatorskie i nadzwyczaj bezpieczne produkty. Nieustannie dążymy do lepszych wyników. Dzień po dniu.

Produkty Arbonne nie zawierają
produktów pochodzenia zwierzęcego lub ubocznych produktów zwierzęcych | parabenów | środków konserwujących wydzielających formaldehyd | ftalanów | formaldehydu | alkylofenolów | benzenu | tritanolaminy | mono-etanolaminy | fosforanów | glikolu polietylenowego | wazeliny | bisfenolu-A | glutenu | barwników syntetycznych | triklozanu | hydrochinonu | olejów mineralnych


Calm
Zatroszcz się o wrażliwą skórę. Linia Calm to wyjątkowo łagodne produkty do pielęgnacji skóry, które dzięki najdelikatniejszym składnikom nawilżają, łagodzą i pielęgnują skórę


CALM DELIKATNY ŻEL DO CODZIENNEGO MYCIA TWARZY
Zadbaj o swoją skórę. Formuła bazująca tylko na niezbędnych składnikach i wolna od związków siarki delikatnie zmywa makijaż, zanieczyszczenia oraz nadmiar sebum bez podrażniania i wysuszania skóry.

CALM DELIKATNY KREM NAWILŻAJĄCY DO CODZIENNEGO STOSOWANIA
Poczuj kojące nawilżenie dzięki temu lekkiemu i szybko wchłaniającemu się kremowi nawilżającemu do twarzy, który nadaje skórze miękkość i ją odżywia. Pomaga odświeżyć i nawilżyć skórę, eliminując nieprzyjemne poczucie „ściągania” i wysuszenia.
CALM ŁAGODZĄCY ŻEL POD OCZY
Odpręż oczy. Przebadany przez okulistów żel pod oczy z wygodnym aplikatorem z kulką zapewnia natychmiastowe uczucie odświeżenia. Nawilża podpuchniętą skórę wokół oczu, nadając jej gładszy wygląd.

Główne składniki i korzyści:
  • Aloes, ogórek, lukrecja, malwa, rumianek i maruna nadmorska działają kojąco, łagodząco i nawilżająco.
  • Kamelia olejodajna zawiera przeciwutleniacze.
  • Zawiera naturalne składniki o czystości spożywczej.
  • Niezwykle łagodne kosmetyki, które szybko nawilżają skórę, opracowane z myślą o skórze wrażliwej i łatwo ulegającej podrażnieniom.
  • Cechy produktu
  • Optymalny dla skóry wrażliwej.
  • Zatrzymuje wilgoć w skórze, sprawiając, że wygląda ona na zdrową i nawilżoną.
  • Nie powoduje powstawania zaskórników.
  • Przebadany alergologicznie
  • Przebadany dermatologicznie.
  • Nie zawiera parabenów.
  • Nie zawiera siarczanów.
  • Nie zawiera aromatów ani barwników.
  • Produkt wegański.
Całą linię kosmetyków Calm testowałam na swojej skórze. 
Mam bardzo delikatna cerę z tendencją do powstawania zaczerwienień, podrażnień i pojawiania się trądziku. Dużym plusem więc jest to, że te kosmetyki nie zawierają barwników ani perfum, które mogłyby powodować podrażnienia. Co do cudownego uzdrowienia mojej cery poprzez kosmetyki firmy Arbonne to niestety tak się nie stało, jednak co mnie bardzo miło zaskoczyło to to, że te kosmetyki przynoszą idealne ukojenie w trakcie pojawienia się podrażnień na skórze. Zaczerwienienia, po zastosowaniu preparatów, są prawie nie widoczne, swędzenie lub pieczenie się nie pojawia, a skóra jest przyjemna w dotyku, nawilżona i sprężysta.

Być może dłuższe stosowanie kosmetyków z tej linii mogłoby przynieś ukojeni dla mojej skóry, oraz wyeliminowanie przykrego, nawracania zaczerwienień i trądziku. Jeśli tak się stanie, a moja skóra zostanie wreszcie ujarzmiona, to na pewno dam Wam znać ;)

ODŻYWCZY SZAMPON DO CODZIENNEJ PIELĘGNACJI
Nawilżający szampon przywraca włosom blask, nadaje im miękkość i ułatwia układanie. Produkt bezpieczny dla włosów wszelkich typów, także farbowanych.


Włosy warto nawilżać codziennie. Nasza odżywka nawilża i chroni włosy oraz pomaga w ich utrzymaniu. Nadaje im miękkość i ułatwia układanie. Produkt bezpieczny dla włosów wszelkich typów, także farbowanych.
Co do odżywki i szamponu bardzo zaskoczył mnie ich skład: odżywka: świeży wyciąg z marchwi, kompleks moisture fresh, olejek ze złotej jojoby. Szampon: świeży wyciąg z kiwi, kompleks moisture fresh, pantenol. Pachną rewelacyjnie i ten zapach bardzo długo się utrzymuje na włosach. Po zastosowaniu tego szamponu czuje się taką świeżość na skórze, a włosy są bardzo miękkie i lepiej poddają się stylizacji.

Advanced Żel liftingujący o natychmiastowym działaniu
Zaawansowana formuła tego liftingującego żelu błyskawicznie ujędrnia cerę i optycznie „podnosi” skórę oraz Ciebie na duchu.
Advanced Krem zwalczający oznaki starzenia na szyi
Widocznie ujędrnia i wzmacnia dekolt oraz szyję, wygładzając delikatne linie i zmarszczki.


Młodzieńczy wygląd zaczyna się od oczyszczonej skóry. Zaawansowana formuła tego preparatu o kremowej konsystencji delikatnie, ale skutecznie zmywa makijaż i zanieczyszczenia, pozostawiając gładką, odświeżoną skórę. To najlepszy sposób na rozpoczęcie pielęgnacji skóry.
Advanced Tonik regenerujący
Wystarczy sekunda, by nadać skórze odpowiednią tonację. Szybko nakładana mgiełka o zrównoważonym odczynie pH i bogata w antyutleniacze odświeża skórę oraz przygotowuje ją do następnych zabiegów, nadając jej jędrność i gładki wygląd.
Advanced Serum intensywnie regenerujące
Preparat ten jest "intensywny" ponieważ jest skoncentrowany. Specjalnie dobrana mieszanka przebadanych klinicznie składników, które wspomagają kolagen i utrzymują wilgoć, optycznie ujędrnia i „podnosi” skórę, redukując widoczność drobnych zmarszczek.
Advanced Korygujący krem pod oczy
Podobno oczy mówią wszystko, dlatego warto zminimalizować widoczność drobnych zmarszczek i ukryć podpuchnięcia i podkrążenia. Pomoże w tym ten ekskluzywny krem pod oczy.
Advanced Krem regenerujący na dzień, Dodatkowe nawilżanie z filtrem przeciwsłonecznym SPF 20
Należy Ci się coś więcej. Ten intensywnie nawilżający krem do bardziej suchej cery głęboko nawilża, wspomaga kolagen i chroni młodzieńczy wygląd skóry. Współdziałanie najważniejszych składników sprawia, że skóra wygląda młodo i promieniuje blaskiem. Bądź jeszcze piękniejsza.


Teraz gdy przedstawiłam Wam produkty jakie otrzymałyśmy pozwólcie, że się na ich temat troszeczkę wypowiem ;)
Jak pewnie się domyślacie: produkty z linii odmładzającej skórę nie testowałam ja, a nasza mama. Przede wszystkim naszą uwagę, na duży plus oczywiście, przykuła informacja, że te kosmetyki są przyjazne środowisku, naturalne i bezpieczne.
Wszystkie kosmetyki z linii: Pielęgnacja skóry- przeciw oznakom starzenia się skóry RE9 Advanced, są opisane w 5 etapach+ w piątym etapie dodatkowo jest jeszcze krem na noc.
W przypadku używania tych kosmetyków zgodnie z etapami czyli, najpierw oczyszczenie, regeneracja tonikiem, następnie serum regenerujący, korygujący krem pod oczy, następnie wybieramy najodpowiedniejszy krem na dzień mamy do wybory dwa: regenerujący krem na dzień oraz regenerujący krem na dzień z dodatkowym nawilżeniem. Na sam koniec krem regenerujący na noc. Po takiej dobie kiedy, moja mama zastosowała etapami wszystkie produkty poczuła i zauważyła różnicę na swoje skórze. Stała się bardziej sprężysta, nawilżona, mniejsze zmarszczki, jakby były mniej widoczne. Czyli efekt jak po dniu z profesjonalnymi zabiegami. Rezultat: mama bardzo zadowolona ;)

Intensywnie nawilżający krem do rąk
Z ręką na sercu- niezwykła formuła do delikatnej skóry. Ten lekki krem zapewnia intensywne nawilżenie i aksamitnie miękką skórę.
składniki: śwież wyciąg z kiwi, Kompleks Moisture Fresh, olejek z krokosza barwierskiego.


Przetestowałam oczywiście na sobie krem do rąk. Ma bardzo przyjemny zapach ( z resztą jak wszystkie kosmetyki Arbonne), taki naturalny i świeży. Skóra szybko wchłania kosmetyk i na bardzo długi czas pozostawia ją nawilżoną, miękką i delikatną. Dużym plusem jest to, że po nałożeniu kremu skóra nie błyszczy się tak jakbym trzymała dłonie w oleju i nie pozastawia śladów na np. kartkach.
Moi drodzy, jeśli spodobała się Wam moja recenzja i ciekawi jesteście kosmetyków tej firmy, to nie pozostaje nic innego, jak przekonać się na własnej skórze o ich działaniu.
Zapraszam Was na stronę tej firmy i zakupu odpowiednich dla Was linii kosmetyków.
A może ktoś z Was zna już tą markę i bardzo ją lubi?
Dajcie znać ;)
P.S. Posiadają również linię kosmetyków dla mężczyzn, a święta zbliżają się już dużymi krokami ;)
Pozdrawiam Was kochani
Justyna.

środa, 11 listopada 2015

BARDZO DŁUGI Bieg- Mishka Shubaly

BARDZO DŁUGI Bieg- Mishka Shubaly
Witam Was!
I zapraszam na recenzję książki, którą otrzymałam od Wydawnictwo GALAKTYKA.
Przyznam Wam szczerze, że w pierwszej chwili gdy spojrzałam na okładkę i opis książki na odwrocie, nie miałam ogromnej ochoty jej czytać.

Opis wydawcy:
Bieganie jako substytut uzależnień? Chcesz wiedzieć, co się dzieje, gdy 30-letni alkoholik bez kondycji, za to ze skłonnością do narkotyków, postanowi zmienić swe życie? Przeczytaj tę książkę.
Mishka Shubaly soczystym, dosadnym językiem opisuje swoje przegrane młodzieńcze lata. „Alkohol – pisze – jest uniwersalnym usprawiedliwieniem: jeśli go nadużywasz, zaczynasz sobie nim tłumaczyć każdy problem”. A problemów miał Shubaly niemało: wstręt do samego siebie, skłonność do autodestrukcji i pogarda dla trzeźwości (która kojarzyła mu się tylko z prześladującymi go lękami, udręką i nieznośną nudą). Gdy autor przypadkiem odkrywa, że bieganie pozwala ujarzmić demony skuteczniej niż burbon z górnej półki, stopniowo odwraca się od dotychczasowego życia i staje się kimś, kim nigdy być nie chciał: biegaczem... I to w dodatku biegaczem ultra. Jeśli bieganie potraktować jako substytut uzależnień, to według niego jest to „najokropniejszy, najbardziej nieznośny i najmniej ekscytujący spośród wszystkich nałogów.

Otworzyłam książkę i zobaczyłam, że posiada ona jedynie 94 strony, więc cóż niewiele, co oznacza, że nawet jeśli mi się nie spodoba to nie stracę przy niej dużo czasu.
Zaczęłam czytać...
Słowo po słowie, strona po stronie, kartka po kartce i tak w jeden wieczór skończyłam książkę.
Czy to był czas stracony? -Pewnie zapytacie. A ja z czystym sumieniem odpowiem: z pewnością nie!
Książka napisana jest w niezwykle lekki sposób, bardzo humorystycznie, prosto i zrozumiale.
Przez większą część Mishka opowiada nam jak bardzo destrukcyjne życie prowadził. 
Na każde pytanie, odpowiedzią był alkohol, na każdy smutek, problem, agresję, złość, najlepszym rozwiązaniem był alkohol. I tak oto w ten sposób alkohol stał się wszystkim. 
Z jednego kieliszka, zrobiło się morze wypitego trunku.
Do tego dołączmy jeszcze narkotyki, wydaje się, że nie ma takiej osoby, która by wytrzymała aż tak duże ilości uzależnień, a jednak Shubaly wydaje się być nie do zniszczenia, ale czy na pewno?
Nie dba o nic, nie chce żyć w zgodzie ze Światem, ba on nawet nie chce żyć w zgodzie z samym sobą. Czuje wstręt do siebie, traktuje jak podkategorię człowieka, niezasługująca nawet na uwagę, a co dopiero na coś dobrego od życia. 
Mimo wszystko stacza się w dół, bo na trzeźwo jego własne demony ukryte w zakamarkach świadomości, są zbyt niebezpieczne, więc pijąc, ćpając, stacza się jeszcze niżej.
Aż do pewnego momentu, gdy przestaje pić i idzie na badania lekarskie.
Pewnie myślicie, że po takich wojażach jego organizm będzie zniszczony do granic możliwości? 
Nic bardziej mylnego. Nawet mimo nierozważnego życia towarzyskiego i seksualnego, brak jakichkolwiek chorób wenerycznych, zęby zdrowe. Niewiarygodne prawda? 
Tak też pomyślał właśnie Mishka.
Zaczyna biegać, z każdą chwilą na coraz to dłuższe dystanse, aż staje się to ultra-biegami. 
Poznaje nowych ludzi, których prawdopodobnie by unikał, lub nawet nie zauważył gdyby dalej pił. 
Stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej, pojawia się kontuzja, jednak to go nie zniechęca. 
Biega, biega i biega...
To prawda, że z jednego uzależnienia wpada w kolejne. Uzależnia się od biegu, od wysiłku fizycznego, od pokonywanie własnych barier fizycznych. 
Podobno, ten kto ma skłonności do szybkiego wpadania w sidła uzależnień, zawsze będzie od czegoś uzależniony.
Nie mi to oceniać, ale czy nie lepszym zamiennikiem jet bieg, aniżeli alkohol, czy narkotyki? 


"(...)Zdaję sobie sprawę, że bieganie ultra nie różni się aż tak bardzo od nadużywania narkotyków czy alkoholu. Kiedyś szalałem przez całą noc, padałem o świcie i cały dzień spałem jak zabity. Teraz wstaję o świcie, biegam jak szalony przez cały dzień i całą noc przesypiam jak zabity. Moje dziewczyny nie pojmują, co jest tak fascynującego w bieganiu na długie dystanse – podobnie jak kiedyś nie rozumiały alkoholowych maratonów. Tak jak dawniej, zdarza mi się chodzić chwiejnym krokiem. A jeśli traktujesz swój organizm jako pole do pseudonaukowych eksperymentów, czy to w postaci ultrabiegania, czy ultrapicia, większą część życia przesypiasz, a niemałą z tego co zostaje – cierpisz(...)”.

Moi drodzy, jeśli nie interesujecie się bieganiem, to nie jest Wasza pasja i być może nigdy nią nie będzie, to mimo wszystko polecam Wam tą książkę do przeczytania.
Po co?
A choćby po to abyście mogli zobaczyć- Jezu jak dobrze, że ja sobie nie spieprzyłem tak życia.
Potrzebujecie motywacji? Tu ją znajdziecie.
Chcecie przeczytać coś lekkiego, coś humorystycznego, lub chcecie poczuć prawdziwą więź z autorem i poczuć się tak jakby zwierzał Wam się z życia przyjaciel?
To ta o to książka przypadnie Wam do gustu. 
Pozwólcie sobie na to aby poznać Mishke Shubale i jego historię.
Polecam Justyna.

wtorek, 10 listopada 2015

Torebka śniadaniowa More Than Bag

Torebka śniadaniowa More Than Bag
Dzień dobry :)
Dziś zapraszam Was na recenzję troszeczkę inną niż zwykle ;) 
Jakiś czas temu otrzymałyśmy do przetestowania torebkę śniadaniową od More Than BAG.
Zaczęłyśmy odkrywać zalety śniadaniówki i talerza w jednym.
Pewnie Wy też co dzień rano szykujecie drugie śniadania dla siebie i swoich pociech, przy takich przygotowaniach u każdego z nas zużywa się bardzo wiele torebek foliowych, papierów śniadaniowych, foli i sreberek. 
A gdyby wystarczyło tylko jedna torebka śniadaniowa zastępująca to wszystko?
Pewnie niejednokrotnie denerwuje Was to, że pociecha wraca ze szkoły i na bluzkach i spodniach, można zobaczyć co dziecko jadło, albo denerwuje Was samych okruchy gdy jemy śniadanie przy biurku.  


Można bardzo łatwo tego wszystkiego się pozbyć i dodatkowo zadbać o środowisko :)
Torebka śniadaniowa More Than Bag:


  • jest wykonana z najwyższej jakości 100% polskiej bawełny
  • charakteryzuje się nowoczesnym wzornictwem
  • jest idealna do wykorzystania w szkole, pracy, podróży lub na spacerze
  • mocny rzep gwarantuje bezpieczne przechowywanie żywności
  • jest łatwa do czyszczenia i ponownego użycia
  • nie zawiera ftalanów, ołowiu oraz bisfenolu A
  • wymiary: 34x34 cm 
Aby ją wyczyścić wystarczy:
  • przetrzeć wilgotną szmatką lub opłukać pod bieżącą wodą
  • dopuszczalne pranie ręczne w 30 stopniach
  • nie prasować
Jeżeli...

  • irytują Cię okruchy na biurku przy komputerze
  • cenisz sobie wygodę i higienę podczas jedzenia
  • dbasz o środowisko 
  • masz dość torebek foliowych
  • chcesz oszczędzić czas i pieniądze


To MORE THAN BAG jest idealnym rozwiązaniem. 

Czy wiecie, że:
- nasz kraj jest w europejskiej czołówce w zużyciu jednorazowych, foliowych torebek?

- foliowe odpady zalegają w środowisku kilkaset lat tworząc ekologiczny problem?

- proces produkcji foliowych torebek trwa sekundę, my używamy ich przez 25 minut, a rozkładają się aż 400 lat? 

- około 50 tysięcy ton toreb plastikowych, które trafiają co roku do oceanu zabija ponad milion morskich ptaków i sto tysięcy morskich ssaków. Żółwie morskie mylą je z meduzami, które stanowią ich główny pokarm. Połykają je, a następnie giną. Zdarza się, że z powodu połknięcia zbyt dużej liczby toreb plastikowych umierają nawet walenie.


- rocznie statystyczny Polak zużywa 300 opakowań

Może więc warto już zmienić swoje przyzwyczajenia i pomyśleć o środowisku oraz własnej wygodzie? 

Jednak torebka śniadaniowa Lunch & Mat to koszt zakupu 19,99 zł.
Pewnie pomyślicie, że to nie mało?
Ok, zgadzam się z Wami ,jednak pomyślmy w ten sposób: 
jeżeli policzymy pól roczny zakup i zużycie standardowych opakowań jak np. na każdą kanapkę folia aluminiowa+ woreczek foliowy (śniadaniowy) średnio używany przez 5 dni w tygodniu, co najmniej przez trzy osoby ( mama- do pracy, tacie- do pracy, dziecku- do szkoły) + plus usuwanie uporczywych zabrudzeń z jedzenia na dziecięcych ubraniach.  
Czy nie wydaje Wam się, że koszt robi się porównywalny, a często nawet wyższy?

Torebka śniadaniowa More Than Bag są wielokrotnego użytku, co bardzo mi odpowiada, łatwo się je czyści, dodatkowym bardzo dużym plusem, dla mnie jest to, że po prostu bardzo ładnie wyglądają i jest dość duży wybór co do wzorów i kolorów.
Można ich używać jako podkładki do jedzenia, dzięki czemu moje śniadania stały się bardziej higieniczne i praktyczne, a ich wygląd przykuł uwagę innych kobiet ;)
Mój narzeczony nigdy nie lubił gdy je się w aucie, jednak przy długi trasach trudno wytrzymać bez przekąszania, odkąd posiadam torebkę śniadaniową, która zapobiega okruchom walającym się po siedzeniu to i mój narzeczony bardziej przychylnie zaczął podchodzić do jedzenia w aucie ;)
Taką sama torebkę śniadaniową jaką ja posiadam znajdziecie----> Torebka śniadaniowa.
A tu mała instrukcja jak łatwo z torebką śniadaniową zapakować nasze jedzenie.


Polecam Wam moi drodzy unikalne rozwiązania aby dodać trochę koloru do naszych szarych drugich śniadań, nie tylko poprzez odpowiednio dobranych produktów spożywczych, ale również opakowań, które cieszą oko i dodatkowo pozwalają nam zadbać o środowisko.


Pozdrawiam Was serdecznie 
Justyna


poniedziałek, 9 listopada 2015

WESOŁE ZWIERZAKI- Połącz Punkty

WESOŁE ZWIERZAKI- Połącz Punkty
Witajcie Kochani!!!
Dziś chciałabym Was zaprosić na recenzję jednej z nowości Wydawnictwa Literka pt. "Wesołe Zwierzaki-Połącz Punkty", którą można kupić w Kioskach Ruchu. 



Książeczka składa się z 10 stron formatu A4, na których znajdziemy obrazki zwierząt, które ukarzą nam się po odpowiednim połączeniu punktów. 



Na każdej stronie znajduję się wierszyk opisujący dane zwierzątko, który może być bardzo pomocny do odgadnięcia ilustracji i pomoże w prawidłowy sposób połączyć punkty. Wierszyki są krótki i rymowane, dlatego bez problemu można ich nauczyć nasze dziecko.



W środku książeczki znajdziemy 4 strony z literkami i szlaczkami, które służą do nauki pisania.



Na okładce książeczki znajduje się strona do wielokrotnego rysowania. Pozwala ona dziecku na ćwiczenie umiejętności rysowania szlaczków. Do tego celu należy używać zwykłego dziecięcego pisaka. Aby zmyć narysowane szlaczki wystarczy użyć lekko zwilżonej chusteczki lub gąbki. 



Według mnie książeczka jest bardzo ciekawa i pomocna w domowej edukacji dzieci. Uczy pisania literek i rysowania szlaczków, łączenia punktów w odpowiedniej kolejności a na sam koniec dziecko może pokolorować obrazki według własnych upodobań. Zabawne wierszyki, niska cena, dostępność w Koskach Ruchu, różnorodność zadań sprawiają, że książeczka otrzymuje od nas ocenę 10/10



"Wesołe Zwierzaki-Połącz Punkty" to kolejna świetna propozycja od Wydawnictwa Literka dla dzieci w przedziale wiekowym 4-6 lat.
W najbliższym czasie będę miała tych propozycji jeszcze więcej i to dla dzieci w rożnym wieku.
Jesteście ciekawi jakie wspaniałe pomoce edukacyjne przygotowała dla Was to Wydawnictwo? 
To zaglądajcie regularnie nasz blog a na pewno się dowiecie.




Buziaki/ Kasia

niedziela, 8 listopada 2015

Różyczki z ciasta francuskiego i jabłek.

Różyczki z ciasta francuskiego i jabłek.
Witam :)
Moi drodzy, ostatnio w grupie na Fb: Przepisy kulinarne babuni i nie tylko, oraz udostępniane filmiki przez moich znajomych, nakłoniło mnie do wypróbowania przepisu na różyczki z ciasta francuskiego i jabłek. 
Nie czekając dłużej zakupiłam gotowe ciasto francuskie zebrałam własne jabłka i zabrałam się do dzieła :) 



Aby je wykonać będziemy potrzebować:
- ciasto francuskie (wystarczy jedno opakowanie)
- jabłka około kilograma
- cynamon
- cukier
- dżem (ja wybrałam własnej roboty jabłkowy)
- alkohol ( ja wybrałam martini) 
- cukier puder




Wykonanie:
Na samym początku wybieramy najładniejsze jabłka i dokładnie myjemy i osuszamy. Wycinamy gniazda nasienne, ale nie obieramy naszych owoców. Następnie kroimy w cienkie półksiężyce. 
Pokrojone jabłka obsypałam cukrem i skropiłam Martini, tak przygotowane jabłka pozostawiłam na 30 minut, do momentu pojawienia się soku, który jabłka samoistnie puściły. 
W tym czasie zagotowuję wodę w garnku i na gotującą się wodę wrzucam jabłka.
Gotuję je pod przykryciem przez 3 minuty- ten czas wystarczy aby nasze półksiężyce z jabłek stały się plastyczne, pamiętajcie aby nie przekraczać tego czasu gotowania, w przeciwnym razie jabłka będą się rozpadać.
Gdy jabłka ostygną to rozwałkowuje ciasto i dzielę na równe paski.
Każdy kawałek ciasta smaruje delikatnie dżemem i obsypuje cukrem i cynamonem.
Następnie układam jabłka wzdłuż krawędzi ciasta, tak aby jabłka delikatnie wystawały i nachodziły na siebie. Nakładam dolny bok ciasta na ułożone jabłka i zawijam. 
gotowe różyczki układam na blaszce z papierem do pieczenia i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekę około 30 minut aż ciasto zrobi się złociste. 
Gdy różyczki już ostygną obsypuje je cukrem pudrem i podaję do zjedzenia.

Kiedy moje różyczki trafiły na stół, wszyscy pytali gdzie je kupiłam, w jakiej cukierni je znalazłam?
Takie ciasteczka są naprawdę proste i bardzo efektowne ;) 
Ciasto francuskie jest kruche i wilgotne w środku od owoców i dżemu.
Jeśli chcecie zaskoczyć swoich bliskich i gości pięknymi wypiekami to koniecznie musicie spróbować :) 
Pozdrawiam i życzę smacznego.
Justyna.
Copyright © 2016 Siostry Dają Radę , Blogger